To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
forum.Kanu.pl »
Pośród trzcin i kamieni

Na biwaku: odpoczynek / kuchnia itp. - Filtry do wody

tonieja - 2014-04-05, 17:34

A taka opcja- jeśli zapas zabranej wody się skończy to pozyskiwanie oskoły? Ewentualnie przychodzi mi na myśl filtrowanie przez zaimprowizowany filtr z piasku rzecznego i węgla drzewnego z ogniska- myślicie, że skuteczność takiego filtra może być zadowalająca? W ostateczności to pewnie bym się napił wody z rzeki. Jakiś gość surwiwalowiec demonstrował kiedyś na filmie jak przetrwać na pustyni odciskając wodę z kupy słonia :lol:
Zirkau - 2014-04-05, 19:35

zawsze lepiej przefiltrować a potem przegotować. Filtr piaskowy pomoże usunąć zawiesinę.
Gabriello - 2014-04-05, 20:28

Jeśli płynę rzeką na której osadzone są miasta co 5-6km. problemu z nabyciem wody na bierząco nie będzie jeśli brzydzę się tej zza burty.
Jeśli płynę przez obszar słaby zaludniony to nie magazynuję wody na dłużej niż dzień bo zanieczyszczenia raczej będzie mało.
Generalnie można obczaić przed wyprawą na mapie, gdzie nabrać wodę przed aglomeracją.
Warto też dowiedzieć się jaką klasę czystości posiada rzeka przed spływem.

Jak wspomniał vest, pielucha w roli względnego filtra ma sens i powinna wystarczyć
a i wygotować na ognisku też można jak już nam sie nie podoba.

Jeśli coś zalatuje z pojemnika to zawsze jest takie tanie coś jak kwasek cytrynowy i soda oczyszczona, nie wiele kosztują a i miejsca mało zabierają. Moja żona wynalazła coś takiego:
http://www.akademiawitaln...warzyw-i-owocow
Ten sposób może być przydatny na szlaku jeśli wcinamy jakieś owoce z ziemi czy jagody mogące być obsikane przez zwierzaka. Ale konkretnie chodzi mi o to co poruszył Zirkau, czyli kiedy pojemnik na wodę zalatuje glonem albo rybą. Każdego dnia płuczesz dobrze pojemnik i powinno pomóc. Sam jeszcze nie próbowałem bo pomysł świeży.

Każdy ma inne poczucie smaku ale filtry tanie nie są, a targanie baniaków z wodą przy częstych przenoskach nie cieszy. Woda butelkowana często jest zagloniona i z bakteriami ale tego nie czujemy, ale pijemy z przekonaniem, że jest ok więc smakuje. O całym syfie chemicznych rozpuszczalników przemysłowych i składu plastiku w butli plasikowej mażna książki pisać, kranówka z chlorem, fluorem i metalami ciężkimi z rur instalacji tak samo.
Więc picie wody z rzeki (przegotowanej) po tym co napisał Felix nie wydaje się jakieś szaleńcze.

Myszoor - 2014-04-05, 21:52

Felix napisał/a:
Trafiona uwaga. I nie trzeba Kanady. Kiedyś byliśmy połazić po Pieninach, rozstawiliśmy się w PN, więc miejsce wybraliśmy jak najmniej widoczne, z dala od szlaku w gęstwinach, nad cudnym potoczkiem. Dwa dni tam mieszkaliśmy, oczywiście pijąc wodę z niego, aż drugiego dnia wracając z gór wybraliśmy drogę w prowadzącą wzdłuż tego naszego strumyka - no i 30 m powyżej obozowiska znaleźliśmy wielkiego jelenia jeżącego w poprzek, tak, że zajmował całą szerokość, woda z trudem się przez niego i po nim przelewała. No, może z nie tak wielkim trudem, bo był już w stanie dość daleko idącego rozkładu (ale ciągle "mięsnego", że tak powiem). Był to kwiecień, więc bez upałów, to i nie śmierdziało za mocno, ale aż dziw, że nie poczuliśmy tego wybierając miejsce na obóz. Na szczęście wodę już wtedy zawsze gotowaliśmy, więc nikomu nie zaszkodziło.

błeeee :((

Felix napisał/a:
A, tak przy okazji, że o górach było, to masz względnie blisko Bóbr, który wiele razy przecinałem tam łażąc i zawsze korciło mnie żeby też nim spłynąć (choć czystość wtedy, czyli z 10-15 lat temu, nie była porywająca). Strzegomka to już nie tak daleko, więc płynąłeś może? Wydaje się, że przynajmniej wiosną czy w czerwcu powinno być wystarczająco wody, a rzeka względnie szybka?

Bóbr http://forum.kanu.pl/viewtopic.php?t=1033 - generalnie jest dobrze/bardzo dobrze - ale nie po deszczach czy powodzi oczywiście, Strzegomka http://forum.kanu.pl/viewtopic.php?t=1026

tonieja napisał/a:
Zwolennicy filtrowania, czy mocz po przefiltrowaniu byście pili?

nawet po przefiltrowaniu pożytku tyle z niego co z wody morskiej ;)

tonieja napisał/a:
Ja raczej nie, tym bardziej wody z polskich rzek, które w większości są ściekami.

w naszych miarkach skale w różnych miejscach wskazuję na punkt "czysta woda" :P

vest15 napisał/a:
Jeśli wydawało mi się , że w wodzie coś pływa :mrgreen: , cedziłem przez pieluchę z tetry.

ja po tym jak mi w ubiegłym roku Bystrzyca (upuszczana z Mietkowa) przez przypadek usyfiła filtr zacząłem zabierać jednorazowe filtry do kawy na wstępne odfiltrowwanie - tyle że jeszcze nie było okazji tego przetestować.

vest15 napisał/a:
Dzisiaj biorę wodę ze sobą , bo dwa pojemniki po 5-6l. nie zabierają zbyt wiele miejsca.

No jak przenosek/zwałek nie ma, to czemu nie, jak są to staje się upierdliwe :(

Zirkau napisał/a:
Jak już wcześniej powiedziałem, nie boję się myć naczyń w wodzie prosto z rzeki (bo woda ta, to jak Felix już pisał). ...

he he - mam tak samo - oczywiście jeżeli woda wygląda OK (Obra, Noteć, Drawa itp.)

Zirkau - 2014-04-06, 08:01

tonieja napisał/a:
Zwolennicy filtrowania, czy mocz po przefiltrowaniu byście pili?



oczywiście że tak. Ale to zależy od filtra. Filtr filtrowi nie równy. Należy mieć świadomość tego co usuwa a czego nie. Po filtrze piaskowym nie .... po filtrze typu Katadyn Vario też nie :D

marcel_S - 2014-04-06, 16:13

Moje 3 grosze.

W zeszłym roku przymierzałem się do zakupu filtra LifeStraw pod kątem pływania wpław na długich dystansach. Pomysł wprawdzie upadł, ale przy okazji przeczytałem dokumentację techn do kilku filtrów tego typu. Prawie wszystkie wyglądają tak samo. Kilka stron opisu jak stosować, jak czyścić, ile to świeżej wody dostarcza i jak dokładnie filtruje.
A na samym dole, małym drukiem i to jeszcze na ciemnym tle informacja : nie usuwa metali ciężkich, nie usuwa wirusów, nie odsala.
Pogrzebałem na sieci i co się okazało. 95% filtrów ma taką samą budowę : siatka z tworzywa sztucznego (mesh grid albo fiber glass), trochę węgla aktywnego, i śladowe ilości srebra.
W sumie niczym się to nie różni od wkładu do filtra dzbankowego brita, czy jego zamiennika.
Podchodząc zdroworoządkowo - wystarczy filtr dzbankowy. Kosztuje połowę tego co turystyczny a potrafi to samo.
Pozostałe 5% to filtry osmotyczne gdzie pompką trzeba wymusić ciśnienie. Czyszą dokłanie ale są bardzo drogie.

Zirkau - 2014-04-06, 19:08

Myszoor napisał/a:
Zirkau napisał/a:
tonieja napisał/a:
Zwolennicy filtrowania, czy mocz po przefiltrowaniu byście pili?

oczywiście że tak.

a po co jeżeli efekt będzie gorszy jakbyś nie pił?


nie ma bata. Należy rozróżnić odpowiedź tak przy założeniu że mówimy ogólnie o filtracji. W przypadku rozmów dotyczących konkretnego rodzaju filtra odpowiedź może być różna.

[ Dodano: 2014-04-06, 19:12 ]
marcel_S napisał/a:
Moje 3 grosze.
.....
Pogrzebałem na sieci i co się okazało. 95% filtrów ma taką samą budowę : siatka z tworzywa sztucznego (mesh grid albo fiber glass), trochę węgla aktywnego, i śladowe ilości srebra.
W sumie niczym się to nie różni od wkładu do filtra dzbankowego brita, czy jego zamiennika.
Podchodząc zdroworoządkowo - wystarczy filtr dzbankowy. Kosztuje połowę tego co turystyczny a potrafi to samo.
Pozostałe 5% to filtry osmotyczne gdzie pompką trzeba wymusić ciśnienie. Czyszą dokłanie ale są bardzo drogie.


Nadmierne uproszczenie. Filtry turystyczne mają mocno rozbudowaną część filtracji mechanicznej, której nie potrzebują filtry dzbankowe do wody czystej. Dzbankowe zawierają natomiast żywice jonowymienne, których zadaniem jest usuwanie kamienia z wody a których to żywic nie ma w filtrach turystycznych.
Nie wszystkie filtry z pompką wymuszającą ciśnienie to filtry osmotyczne. Przykładem jest katadyn Vario.

Zaś kwestii, że ogólnie zbudowane są podobnie, to jak wcześniej pisałem, filtracja wody to nie jakaś czarna magia a rządzą tym stosunkowo proste zasady.

Felix - 2014-04-06, 19:17

Głowy nie dam, może się coś nowego pojawiło, ale jestem głęboko przekonany, że pełna odwrócona osmoza przy porach eliminujących rzeczywiście wszystkie zanieczyszczenia, wymaga jednak większych sił niż te które można uzyskać pompką. Do tego dochodzi zatykanie membran i kilka innych procesów - słowem, takie filtry "osmotyczne", albo też nie są aż tak dokładne, albo są bardzo mało wydajne (raczej kapie po kropelce niż się sączy).
Zatem taką wodę prawdopodobnie i tak trzeba by jednak przegotować na wszelki wypadek. A przed sączeniem użyć zwykłego filtra, żeby ułatwić zadanie osmotycznemu.
Wciąż sądzę, że w większości wypadków najprościej i najskuteczniej tylko przegotować.

Tu może uwaga o zawiesinie glonów. Niewielka część (zwłaszcza te większe) opadnie na dno wiaderka podczas wstępnego "odstania" wody (wtedy też opadną cząstki mineralne, humus i większość innych rzeczy jakie płynęły niesione prądem). Około 90% glonów w wodzie pozostanie i te będą ugotowane. Część z nich zbierze się na powierzchni wody, ale większość trafi do naszej herbaty, zupy czy co tam gotujemy.
Czy to może być problem? Jeśli ktoś nie jest wybitnie wyczulony smakowo, to nie, gdyż jest to sytuacja podobna do tej, jakbyśmy wrzucili do czajnika przed gotowaniem kawałek sałaty wielkości paznokcia. Glony są roślinami o bardzo małych komórkach i choć liczne, stanowią minimalną masę w wodzie.
Są w zasadzie dwa wyjątki od tej sytuacji - raz, są (bardzo rzadko) gatunki glonów mające w sobie substancje o wyjątkowo wyraźnym i nieprzyjemnym smaku/zapachu (a nawet toksyczne) i nawet niewielka ich ilość może być wyczuwalna, dwa, jeśli glonów jest naprawdę dużo - taka gęsta zupa glonowa - to także może już zmieniać wyraźnie smak. W tych dwóch przypadkach warto może użyć filtra, tylko pytanie, czy by się nie zapchał. Tak czy inaczej, są to tylko ugotowane rośliny, więc ryzyka nie ma, może być gorszy smak.

Zirkau - 2014-04-06, 19:44

Ogólna zasada jest taka, by najgęściejszego filtra/membrany nie dać na pierwszy plan - bo to jest całkowicie nieekonomiczne.
Każda membrana osmotyczna, wymaga bardzo dużego ciśnienia i osłony złożonej z filtrów wyłapujących cząstki stałe i klasycznie węgla aktywnego (filtry osłaniające). I ten zestaw filtracyjny nosi często nazwę odsalarki, z uwagi na filtrowanie już na poziomie pierwiastkowym/cząsteczkowym.
Taki Katadyn ma szybki filtr ceramiczny, który wymaga zwiększonego ciśnienia z uwagi że jest jednak dość dokładny. Ale to jednak wciąż wstępny filtr, który też ma osłonę z mniej dokładnego materiału.

Natomiast nieźle potrafią rozbawic człowieka teksty w rodzaju: nasz filtr posiada unikalny patent, wskaźnik zużycia filtra....... W praktyce działa to jak ten wskaźnik w odkurzaczu :D , gdy ciśnienie rośnie, wypycha wskaźnik w pole widoczne.
Ogólnie pokazuje to, co czujemy gdy ręcznie pompujemy: zwiększone opory filtru - czyli to co daje zawsze zapchany filtr.

Oczywistym jest, że nie będziemy jednak korzystali z takiej wody:


Zwykle, gdy woda tak kwitnie to zawiera także sinice. Jest (albo powinien) być określony nawet zakaz kąpieli a co dopiero użycie takiej wody do picia, nawet wstępnie, mechanicznie przefiltrowanej.

Felix - 2014-04-06, 21:06

Zirkau - pełna zgoda, i w kwestii filtrów i tego, że takiej wody jak na zdjęciu nie można pić nawet po najlepszym przegotowaniu, wspominałem o tym wcześniej. I, jak mówisz, kąpać się też nie byłoby bezpiecznie.
Jednak, taka woda w polskiej rzece to już, na szczęście, rzadkość.
To głównie chcę tu powiedzieć: że w większości przypadków już nie musimy wozić ze sobą wody, bo ta w rzece jest zazwyczaj bezpieczna chemicznie ale, że niestety nadal nie jest bezpieczna mikrobiologicznie, a na to najpewniejszym sposobem jest jej przegotowanie (filtr może być czasem pomocny, ale gotowania nie zastąpi)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group