_________________ Good judgment comes from experience, and experience comes from bad judgment : ) | Mysia Perć™ : P
Dumoine - zapiski z budowy -> eBook
Jak dla mnie zdecydowanie za dużo węży
Jacku powiedz, czy w całej Kanadzie jest tyle węży czy tylko w wybranych regionach? No i ile macie tam gatunków jadowitych?
Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 128 Skąd: Ontario, Kanada
Wysłany: 2011-01-14, 00:58
Nie przejmuj się wężami, nie są one w Ontario problemem. Te, które widać na filmie, to wężę wodne, niejadowite, ale mają zęby i w obronie mogą ugryżć; zawarty w ich ślinie antykolaguant (przeciw krzepnięciu krwi) może spowodować kłopoty z zatamowaniem krwi do 9 godzin, jak również jest duża możliwość infekcji.
Jedyny jadowity wąż w Ontario do jest Easter Massasauga Rattlesnake, grzechotnik, od którego to bierze się nazwa parku. Jest to jednak wąż rzadki, pod ochroną i nawet w przypadku ukąszenia, jest ono o wiele mniej silne niż ukąszenie grzechotników z południa USA--normalnie zdrowy dorosły człowiek powinien to przeżyć nawet bez surowicy. O ile się nie mylę, w ciągu ostatnich 100 lat była chyba tylko jedna ofiara śmiertelna ukąszenia tego weża. Grzechotnika udało mi się zobaczyć tylko dwa razy--i nawet uwieczniłem go na zdjęciu: http://www.flickr.com/pho...57602394366283/ . On też jest płochliwy i nie szuka kontaktu z ludźmi--zwykle usłyszy się jego grzechotkę. Co ciekawe, ten, którego zdjęcie zrobiłem, był bardzo mały, nawet nie miał jeszcze wykształconej grzechotki i bardzo szybko ode mnie uciekał. Sądziłem, że nawet w przypadku ukąszenia, jego potencja byłaby minimalna--ale nie miałem racji: okazuje się, że dorosłe grzechotniki, atakując ofiarę, są w stanie kontrolować ilość wstrzykniętego jadu, natomiast te małe węże sztuki tej jeszcze nie potrafią i często ich ukąszenie jest o wiele poważniejsze od ukąszeń 'dorosłych' węży.
Już samo zdjęcie mnie osłabia.
Należę do tych ludzi co panicznie boją się węży. Nawet zaskroniec wzbudza u mnie lek
A tak zupełnie z innej beczki. To prawda, że teoretycznie można przepłynąć Kanadę ze wschodu na zachód w kanu? Jakiś czas temu taką tezę słyszałem i patrząc na zdjęcia satelitarne, jestem w stanie w to uwierzyć.
Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 128 Skąd: Ontario, Kanada
Wysłany: 2011-01-14, 02:42 Na kanu wskroś Kanady
Paręnaście lat temu dwóch facetów postanowiło przeprawić się na kanu ze wschodu na zachód Kanady, nawet w tym celu spotkali się na paręnaście minut z b. premierem Kanady P.E. Trudeau (dyskusja trwała godziny!). O ile pamiętam, udało się im--ale portaży było co nie miara, niektóre po 7 dni (!)-wyglądało to niesamowicie, jak na preriach, z dala od jakiejkolwiek wody, nieśli kanu na poboczu drogi. Zatrzymywało sie wiele samochodów, aby ich podrzucić, ale odmawiali, jako że postanowili nie korzystać z żadnej pomocy. Prawie pewny jestem, że to jest właśnie opis ich podróży: http://www.clippercanoes.com/c2c.php . Również niektórzy opływali Kanadę na kajaku/kanu od północy, ale nie wiem, czy się im powiodło. Na razie swoje wojaże ograniczam do Ontario... a poza tym nie znoszę portaży, co automatycznie eliminuje dużo tras kanu. Ale znam ludzi, którzy pływali samotnie, czy też w grupach, po kompletnie dzikich rzekach na północy, gdzie często przez całe tygodnie nie widzieli innych ludzi.
Pozdrawiam,
Jacek
PS
Węży też nie lubię, a jadowitych i agresywnych to nie znoszę, dlatego chyba nie chciałbym biwakować w Australi...
_________________ Good judgment comes from experience, and experience comes from bad judgment : ) | Mysia Perć™ : P
Dumoine - zapiski z budowy -> eBook
a z inne beczki (i może do wydzielenia): Jacek - na Googlowe mapy masz naniesiony przebieg pływania - domyślam się, że z GPSa jakiegoś i że to jest raczej robione automatycznie - co to jest za technologia??
_________________ Good judgment comes from experience, and experience comes from bad judgment : ) | Mysia Perć™ : P
Dumoine - zapiski z budowy -> eBook
Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 128 Skąd: Ontario, Kanada
Wysłany: 2011-01-14, 16:42 GPS
Jeżeli chodzi o nanoszenie tych tras, to robię w następujący sposób:
--Podczas podróży cały czas GPS jest włączony i zapamiętuję nasze trasy.
--Następnie używam programu Garmina "Map Source" wraz z mapą topograficzną (tą ostatnią musiałem dokupić), gdzie mogę przeanalizować wszelkie aspekty trasy.
--W tym programie jest funkcja "View in Google Earth", która pozwala mi oglądać satelitarną mapę wraz z nałożonymi trasami/punktami (waypoints) mojej podróży.
--Potem trochę trzeba się pobawić--wybrać odpowiednie kolory dla każdego dnia--i wreszcie 'save image' albo 'copy image' w formacie .jpg--i mogę zamieścić wszędzie, gdzie zamieszczam zdjęcia. Tak więc ogólnie mój Garmin GPS robi 95% roboty!
Pomógł: 2 razy Dołączył: 25 Sie 2007 Posty: 528 Skąd: Zirkau
Wysłany: 2011-01-14, 21:38
mnie te klimaty kanadyjskie bardzo pasują. Bardzo urozmaicona okolica i linia brzegowa - jest gdzie pływać. U nas cięzko znaleźć trasę na kilka dni, a co dopiero by nie natknąć sie na ludzi. Trzeba wybierac bardzo nietypową porę roku - późną jesień,
Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 128 Skąd: Ontario, Kanada
Wysłany: 2011-01-15, 01:23
Mi też Kanada bardzo odpowiada, dlatego tu przyjechałem! Tak, jest gdzie pływać, ale trzeba się trochę mimo wszystko oddalić od metropoli: często 'bliskie' parki są kompletnie zajęte, w weekendy pękają w szwach, szczególnie w lipcu i sierpniu. Do tego absolutna większość terenów jest w rękach prywatnych i nieraz trudno nawet znaleźć dojazd do jeziora i miejsce do zaparkowania samochodu-a na niektórych jeziorach nie ma w ogóle żadnych pól namiotowych czy parków, wszytko prywatne, potężne nieraz domki letniskowe, kosztujące miliony $$$, zajmują całe brzegi jezior. Dlatego cieszę się, że rząd tworzy parki i podobne miejsca, gdzie każdy może przyjechać i je używać.
Czym bardziej na północ, tym mniej ludzi, więcej ziemi jest 'niczyjej', to znaczy należącej do 'korony' (państwa) i tam można bezpłatnie biwakować. Często nic nie ma poza jakimiś sporadycznymi osadami i domkami i w tamtych okolicach nie są to wyprawy dla każdego, jest się zdanym na siebie, nawet nie działają telefony. Dlatego staram się zwykle jeździć od 200 do 450 km. od Toronto--można dojechać w jeden dzień i nie jest się na kompletnym odludziu.
Pozdrawiam,
Jacek
PS
A jesień tutaj jest wspaniała do pływania na kanu, zaraz po ostatnim długim weekendzie lata (tzn. początek września)-jeżeli pogoda dopisuje, to są to najpiękniejsze podróże: o wiele mniej komarów, nie jest za gorąco, mało ludzi, nie ma potrzeby rezerwacji... niestety, ale w tym roku we wrześniu pogoda była paskudna i moje wrześniowe wyjazdy były dużym rozczarowaniem.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 25 Sie 2007 Posty: 528 Skąd: Zirkau
Wysłany: 2011-01-15, 10:08
no, tak właśnie pryska czar nieograniczonej wolności Cywilizacja się nazywa.
Ale pomimo wszystko chcę się kiedyś tam wybrać. Na razie nie osiagalne.
W Polsce o dziwo więcej ciszy i swobody (jak na Polskę) ma się na duzych rzekach - Odra, Warta, Wisła - życie na wodzie niemal nie istnieje. Całe miasta się odwróciły od rzek. Powoli wraca artakcyjność rzek, powoli.
... Czym bardziej na północ, tym mniej ludzi, więcej ziemi jest 'niczyjej', to znaczy należącej do 'korony' (państwa) i tam można bezpłatnie biwakować. Często nic nie ma poza jakimiś sporadycznymi osadami i domkami i w tamtych okolicach nie są to wyprawy dla każdego, jest się zdanym na siebie, nawet nie działają telefony. ...
pychotka :] mniam mniam
_________________ Good judgment comes from experience, and experience comes from bad judgment : ) | Mysia Perć™ : P
Dumoine - zapiski z budowy -> eBook
Witam!
Ładnych parę lat temu czytałem artykuł/bodajże w miesięczniku "Żagle"/ o wyprawie dwóch zapaleńców na kanu wzdłuż wschodnich wybrzeży Stanów kanałami i rzekami oraz wzdłuż wybrzeża oceanu. Za cel wybrali sobie dopłynięcie do Amazonki. Nie pamiętam już szczegółów, ale jak znajdę ten artykuł to spróbuję go jakoś wkleić. Z tego co pamiętam to udała się im ta wyprawa. Mieli napisać relację z tej wyprawy, a czy to zrobili - nie wiem. Nie udało mi się wyłapać ich wyprawy w żadnych periodykach ani w telewizji. Z różnych wypraw wodnych na kanu mam tylko krótki film o spływie rzeką Zambezi w Afryce oraz o Voyagerach płynących wielkimi kanu po kanałach i rzekach północnych stanów USA. Kiedyś, kiedyś udało mi się takie wyprawy wyłapać z telewizji i nagrać na kasetę. I czasami w długie, zimowe wieczory oglądam sobie po kilka razy. Ponoć dobre rzeczy warte są powtórzenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach