Można na kajaku to czemu nie spróbować na Kanu , w końcu ludzie ponoC i na materacach próbowali .
Mam nadzieję że do projektu podejdziesz profesjonalnie i nie będziemy o tobie czytać w prasie jak o "słynnym gdańszczaninie ".
Do pływania i treningu proponuję Zalew Włocławski , warunki zbliżone do zatokowych i bliżej , nie trzeba aż nad samo morze .
Początkowe koszta przygotowań będziesz miał mniejsze .
_________________ Po pierwsze: trzeba mieć pasję. Pasja podwaja wartość naszego życia. Bez względu na to, czy pasją jest żeglarstwo, czy zbieranie znaczków.
Piotr Targowski
Dołączył: 04 Gru 2011 Posty: 74 Skąd: Dziekanów Polski, d. Warszawa
Wysłany: 2012-03-15, 17:02
tonieja napisał/a:
Żartowałem Tak naprawdę to będę kibicował, życzę powodzenia i na pewno chętnie zapoznam się z relacją z przedsiewzięcia
Dzięki.
Powiem od razu, że nie zamierzam być pożywką dla mediów w stylu, jaki znamy z informacji o próbie przejścia Morza Czerwonego na desce z latawcem. Niebezpieczeństwo porażki jest jednak zawsze! Jeden z moich żeglarskich guru, zmarły niedawno Frank Dye pływał niewielką żaglówką po północnym Atlantyku (np. ze Szkocji do Islandii, oraz na Wyspy Owcze i do Norwegii...) Podczas jednego z rejsów, który odbywał wraz z żoną napotkali naprawdę bardzo trudne warunki i żona zapytała go, czy nie powinni wezwać pomocy. Frank odpowiedział jej w ten deseń: że są tam z własnej woli i nie po to aby narażać życie obcych ludzi, tylko aby sami dać sobie radę.
robhosailor, Jestem daleki od naigrawania się z czy wyśmiewania marzeń innych ludzi .
Nawet tego gdańszczanina i nawet mogę zrozumieć że bez bezpośredniej asekuracji .
Płynięcie bez bezpośredniej asekuracji tez jest wyczynem .
Chodzi mi tylko o rzeczowe przygotowanie wyprawy aby to nie była taka wyprawa w stylu -przyjechałem nad brzeg morza , ładna pogoda więc płynę .
Ja osobiście będę ciebie wspierał przynajmniej duchowo a jeżeli będziesz potrzebował jakiejś dodatkowej informacji wiedzy lub wykonania jakieś pracy na rzecz twojego projektu to deklaruję swoją pomoc .
Czytałem twoje Blogi i artykuły i jestem spokojny o ciebie i realizację twojego marzenia .
Wiatru w plecy .....
[ Dodano: 2012-03-16, 07:01 ]
Jeszcze raz wrócę do sprawy z Gdańska .
Projekt przepłynięcia Morza Czerwonego bez bezpośredniej asekuracji jest dla mnie jak najbardziej poważny , nie podoba mi się tylko realizacja , z opisu w prasie wynika że to wyprawa kompletnie nie przygotowana i taka na żywioł a i wyjaśnienia samego głównego bohatera nie są przekonujące .
Kto się interesuje żeglarstwem ten zapewne zna rejs Władysława Wagnera lub wyprawę przez Atlantyk Jacka Pałkiewicza .
Wyczyny tych ludzi też można uważać za szalone a ich samych za szaleńców , im się udało .
Może dzisiaj w przypadku fiaska ich wypraw też byliby przedmiotem drwin ?
_________________ Po pierwsze: trzeba mieć pasję. Pasja podwaja wartość naszego życia. Bez względu na to, czy pasją jest żeglarstwo, czy zbieranie znaczków.
Piotr Targowski
Dołączył: 04 Gru 2011 Posty: 74 Skąd: Dziekanów Polski, d. Warszawa
Wysłany: 2012-03-16, 09:36
Amator napisał/a:
Wyczyny tych ludzi też można uważać za szalone a ich samych za szaleńców , im się udało .
Może dzisiaj w przypadku fiaska ich wypraw też byliby przedmiotem drwin ?
No właśnie! Kajaki i kanadyjki z żaglami pływały już po morzach i oceanach bez asekuracji. Kiedyś nikomu nie przyszło do głowy, żeby płynąć z asekuracją! Wariaci??? Rejsy nie zawsze kończyły się sukcesem:
Franz Romer w 1928 roku składanym kajakiem "Deutscher Sport" przepłynął Atlantyk, ale zginął już na Karaibach.
Hannes Lindemann trzykrotnie przepływał Atlantyk pirogami i kajakami - ostatnim "Liberia III" w 1956 r.
John McGregor kajakiem (kanu?) żaglowym "Rob Roy" opłynął Wyspy Brytyjskie, a innym razem odbył rejs na Bałtyk.
John Fenger swoją żaglową kanu "Yakaboo" odbył bezpieczny rejs po Karaibach przed 1917 rokiem, bo z tego pochodzi pierwsze wydanie jego książki.
Czy wszyscy oni byli niepoważnymi ludźmi, niepotrzebnie narażającymi swoje życie?
Nie mam zamiaru się do nich porównywać, tylko chcę pokazać, że takie rejsy są możliwe. Mój jest tylko namiastką, co nie znaczy, że ignoruję potencjalne niebezpieczeństwa, ale popłynę bez asysty.
Czy wszyscy oni byli niepoważnymi ludźmi, niepotrzebnie narażającymi swoje życie?
Jaki jest sens takich spekulacjach? Sami wybrali taki sposób a nie inny na realizację swoich mażeń. Lepiej jest chyba rozmawiać o aspektach czysto technicznych niż zajmować się tym czy jest to potrzebne czy też nie. Moje prywatne zdanie w tym temacie. Chętnie poczytam o technicznej stronie tego przedsięwzięcia.
Robert kontynuuj.
Dołączył: 04 Gru 2011 Posty: 74 Skąd: Dziekanów Polski, d. Warszawa
Wysłany: 2012-03-16, 10:51
Thialf napisał/a:
Jaki jest sens takich spekulacjach? Sami wybrali taki sposób a nie inny na realizację swoich mażeń. Lepiej jest chyba rozmawiać o aspektach czysto technicznych niż zajmować się tym czy jest to potrzebne czy też nie.
Sens dla mnie jest tylko taki, że sam mam wątpliwości, czy nie przesadzam z ryzykiem, ale patrzę na to co zrobili tamci faceci bez GPS-ów, sztormiaków oddychających i wypornościowych, bez radia, bez asysty, bez... itd. itp. i od razu mam ich mniej - to jest możliwe i ma sens.
Thialf napisał/a:
Chętnie poczytam o technicznej stronie tego przedsięwzięcia.
Robert kontynuuj.
Niedługo będzie dokładniej o pływakach bezpieczeństwa, o wybranym typie (technologii) z uzasadnieniem wyboru, potem jeszcze o innych sprawach.
ale patrzę na to co zrobili tamci faceci bez GPS-ów, sztormiaków oddychających i wypornościowych, bez radia, bez asysty, bez... itd. itp.
no ale czemu tu się dziwić, w tedy tego nie było i nikt nie myślał w ten czy inny sposób, nie wieżę też, że w żaden sposób nie byli zabezpieczeni, kamizelki jakieś raczej mieli
Co do sprzętu na tego typu wyprawę to proponuję podpatrzeć co zabierają Ci w kajakach morskich na swoje wyprawy.
Dołączył: 04 Gru 2011 Posty: 74 Skąd: Dziekanów Polski, d. Warszawa
Wysłany: 2012-03-16, 20:37
Thialf napisał/a:
no ale czemu tu się dziwić, w tedy tego nie było i nikt nie myślał w ten czy inny sposób, nie wieżę też, że w żaden sposób nie byli zabezpieczeni, kamizelki jakieś raczej mieli
Nie byłbym taki pewien - kamizelki ratunkowe w jachtingu i na kajakach, to wynalazek najnowszych prawie lat. W latach 50-60 XX wieku nie używano nawet szelek i lin bezpieczeństwa na jachtach. Jak sobie popatrzyłem na ilustracje w książkach, które przywołałem wyżej, to nie widziałem aby oni mieli na sobie kamizelki.
Oczywiście - to wcale nie znaczy, że ja jej nie będę miał na sobie!
Thialf napisał/a:
Co do sprzętu na tego typu wyprawę to proponuję podpatrzeć co zabierają Ci w kajakach morskich na swoje wyprawy.
Problem w tym, że mam bardzo ograniczony budżet (kryzys finansowy, którego ponoć w Polsce nie ma, mnie jednak poważnie dopadł) i jeśli nie znajdę wsparcia, to będę ze sobą miał, to co zdołam zgromadzić - kilka elementów wyposażenia mam już pożyczone, bądź obietnice wypożyczenia, szczegóły wkrótce na blogu. Jeśli będę niepewny, co do powodzenia rejsu, to nie wypłynę - jestem może wariatem, ale nie samobójcą.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 25 Sie 2007 Posty: 528 Skąd: Zirkau
Wysłany: 2012-03-16, 22:27
Cytat:
Kto się interesuje żeglarstwem ten zapewne zna rejs Władysława Wagnera lub wyprawę przez Atlantyk Jacka Pałkiewicza
tak, ale posiadali Oni całkiem spore morskie doświadczenie w dniu wypłynięcia.
Wypływając weź rakietnicę i flarę dymną. Przy zafalowaniu cholernie trudno dojrzeć człowieka w wodzie. Taką flarę o jaskrawym kolorze dająca dużo dymu widać z dużo większej odległości. GPS i radio to też chyba standard dziś na bezpieczną trasę, szczególnie jeśli bez asekuracji.
Jaką trasą zamierzasz płynąć ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach