Dołączył: 07 Mar 2012 Posty: 57 Skąd: Rybnicki Okręg Węglowy
Wysłany: 2012-07-16, 22:32
CINDERELLA Prośba dla Admina:
Proszę zadecydować, czy moją relację pozostawić w tym wątku, czy założyć nowy.
No i tak… „manekin”, o którym tu już pisałem i pokazywałem jest, powiedzmy skończony. Bardzo dobrze, że się za niego wziąłem. Czegoś tam się nauczyłem, z pewnymi problemami, o których nie miałem pojęcia, musiałem się zmierzyć i rozwiązać, no i nauczyłem się pewnych czynności, które w budowie „prawdziwej” łódki bardzo się przydadzą.
Wielkie dzięki dla forumowiczów za pomoc i podpowiedzi!
Dzisiaj „kości zostały rzucone”!
Pojechałem do składu, zakupiłem dwa arkusze wodoodpornej 5mm sklejki. Mili panowie na miejscu pocięli mi je na części, które są przewidziane do sklejenia dla dalszej pracy i dzięki temu towar mogłem spakować do samochodu.
Korzystając z doświadczeń innych, poprawionych własnymi pomysłami, zeskosowałem arkusze na wymaganą 10-krotną grubość. Wykorzystałem do tego celu strug i poprawiłem szlifierką taśmową.
Doświadczeni szkutnicy znają ten widok:
Zanim namieszałem kleju z aerosilem, przygotowałem wszystkie potrzebne części.
Wielką pomocą i wygodą było uprzednie wydrukowanie planów w skali 1:1 za pomocą Auto CAD-a.
Obawiam się, że bez tego miałbym problemy z prawidłowym wycięciem i sklejeniem 3 części potrzebnych do złożenia dna. Tym bardziej, że konstruktor tak ekonomicznie wykorzystał skejkę, że słoje na części dennej idą w poprzek.
Do sklejenia płatów użyłem kleju zrobionego z żywicy poliestrowej (pozostała mi jeszcze z prób z “manekinem”). Do żywicy dodałem aerosolu dla uzyskania konsystencji masła. Praca z takim klejem – cudowna, tym bardziej, że dziś nie było upału, który mi utrudniał pracę z żywicą poliestrową – szybko stygła.
Uwaga dla innych początkujących: płaty zeskosowane po zastosowaniu nacisku lubią się przesuwać. Nie doświadczyłem tego przy „manekinie”, więc dziś musiałem żmudnie poprawiać płaty żeby mi nie zastygły skrzywione. Dobrym, myślę rozwiązaniem byłoby przebicie małym gwoździkiem płatów po sklejeniu, ale jeszcze przed ściśnięciem.
Dla uzyskanie większego nacisku na miejsca klejenia położyłem ciężary, które miałem pod ręką. Natomiast dla równomiernego rozłożenia nacisku, pomiędzy klejone części a ciężarki włożyłem kawałki styropianu.
To tyle na dziś. Ciekaw jestem po jakim czasie mogę się brać za przerysowanie szablonów na sklejone płyty, nie wiecie przypadkiem tzn. kiedy mogę je ruszać bez obawy, że się rozpadną?
A tak przy okazji:
Wie ktoś co to za ściski? Czy można je zrobić samemu (wygląda mi to na jakąś pociętą rurę), albo gdzie to kupić?
(znalazłem to na innym forum)
I kolejne pytanie:
Czy po położeniu kleju (szpachli) na połączeniu sklejki (po zszyciu) należy zaraz na niezżelowany klej położyć taśmę i pomalować żywicą, czy zrobić to etapami:
- klej
- wyschnięcie
- szlifowanie
- taśma i żywica
- ponowne szlifowanie.
Dziękuję za uwagę!
Pozdrawiam forumowiczów, a zwłaszcza tych, którzy już mi pomogli!
_________________ ...a co mi szkodzi, zapytam. Najwyżej wyśmieją!
A tak przy okazji:
Wie ktoś co to za ściski? Czy można je zrobić samemu (wygląda mi to na jakąś pociętą rurę), albo gdzie to kupić?
tak to są rury PVC ponacinane by tworzyły ściski, niezły patent jak trzeba dużo małych ścisków a portfel się kurczy
_________________ "the question is who cares"
Malutki Pomógł: 14 razy Dołączył: 22 Sie 2010 Posty: 185 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2012-07-17, 10:20
Cytat:
Czy po położeniu kleju (szpachli) na połączeniu sklejki (po zszyciu) należy zaraz na niezżelowany klej położyć taśmę i pomalować żywicą, czy zrobić to etapami:
- klej
- wyschnięcie
- szlifowanie
- taśma i żywica
- ponowne szlifowanie.
Jak zwykle są więcej niż dwie szkoły.
Generalnie im więcej etapów robisz na raz tym trudniej o dobry efekt estetyczny.
Ja robię to tak:
-klej ( tylko z zewnątrz, tak jak w poprzednim moim poście)
-wiązanie (schnięcie, żelowanie.... jak kto chce to nazwać)
-usunięcie drutów i uzupełnienie kleju tam gdzie były
-wiązanie żywicy
-szlifowanie
-laminowanie całej łódki z zewnątrz
Łódka taka jak Twoja polaminowana z obu stron tkaniną 250 g/m2, lub grubszą, nie wymaga dodatkowych taśm na łączeniach.
Dołączył: 07 Mar 2012 Posty: 57 Skąd: Rybnicki Okręg Węglowy
Wysłany: 2012-07-17, 22:54
Dzień drugi od „rzucenia kości”. wtorek 17 lipca
Sprawdziłem delikatnie, czy żywica już stwardniała na tyle, żeby można sklejone płyty swobodnie przenosić.
Nie rozpadło się!
Przerysowałem (a właściwie przebiłem z pomocą kalki maszynowej)z planów zarys dna – zmieścił się z niewielkimi naddatkami, powiedzmy, że prawie na styk.
Potem rozłożyłem płaty pod burty… rozwijam plany burt na płytach, rozwijam, rozwijam… sklejka się powoli kończy a rulon jeszcze nie!!!
Najpierw przerażenie… jakim cudem, co spieprzyłem, gdzie jest błąd?
U nas jest takie określenie: stary a głupi!
Nie zmierzyłem, ani nawet w składzie nie zapytałem o wymiary zakupionej sklejki. Po prostu byłem pewien, że są one standardowe. Okazało się że płyty sklejki były krótsze!
Co tu można z tym zrobić? Proste! Dokleić brakujący fragment! Na szczęście płyty są tylko krótsze a nie węższe, szerokość jest zgodna z planami.
Zakup kolejnej płyty – cena kanu wzrasta o 85 zł + koszty przejazdu + mój stres!
Na osłodę, żeby nie stracić dnia, wyciąłem z płyty wiórowej wręgi pomocnicze:
A brakujące części sklejki na burty, dokleiłem.
Oczywiście mądrzejszy o wczorajsze doświadczenie, płaty przed sklejeniem przewierciłem cienkim wiertłem, a po posmarowaniu przewiązałem drutem, żeby uniknąć przemieszczania się płatów pod naciskiem obciążników.
gabriello: fotka z kieliszkiem nie jest z mojego warsztatu. To jest „przedruk” z innego forum, co wyraźnie zaznaczyłem. Ale nie zaprzeczam; w moim warsztacie też na pewno nie raz zauważysz opakowania po substancjach, które niekoniecznie służą do budowy kanu, ale na pewno świetnie kompensują stres, uprzyjemniają czas i wzbogacają kreatywność ,
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę!
[ Dodano: 2012-07-18, 23:44 ] Środa 18 lipca 2012
Nikt nie skomentował moich poczynań, co uważam właściwie za dobrą monetę. Bo sądzę, że gdyby ktoś zauważył, że brnę w złym kierunku, to by mnie ostrzegł.
Dzisiaj uznałem, że klej na tyle już związał, że można przystąpić do cięcia brytów sklejki.
Najpierw żmudnie i znowu z użyciem kalki maszynowej przekopiowałem wydruk papierowy na przygotowane płaty:
Obawiałem się cięcia dna, bo jak już wspominałem słoje idą w poprzek i wiedziałem, że piła to mocno postrzępi…
nie myliłem się, tak to wyglądało:
Jedynym rozwiązaniem, jakie przyszło mi do głowy, to obcinać z dużym naddatkiem, a potem zestrugać lub zeszlifować nadmiar.
Tak to wyglądało strugiem:
A tak szlifierką:
Obie metody spełniły moje oczekiwania. Na szczęście przy cięciu brytów ten problem nie występował, bo tam słoje już biegły wzdłuż cięcia. Zwykła wyrzynarka z dolnej półki w markecie wystarczyła do wycięcia wszystkich pasów sklejki na burty:
W efekcie widok znany wszystkim szkutnikom.
Ale ponieważ u mnie taki obraz pokazał się po raz pierwszy, nie omieszkałem tego udokumentować:
Szczerze mówiąc, bałem się tego cięcia. Bądź co bądź, to około 30 mb w sklejce o podwójnej grubości.
No a skoro materiał był przygotowany, nic nie było w stanie mnie powstrzymać przed zgrubnym złożeniem paneli i sprawdzeniem ich pasowności.
Jestem pod wrażeniem sumienności projektanta tego kanu. Bryty okazały się pasować do siebie bardzo dobrze. Nawet otwory do szycia drutem nawierciłem w miejscach, które były wskazane przez konstruktora, i one też pasują do siebie.
Po około pół godzinie zgrubnego szycia moim oczom ukazał się taki oto, cudowny widok:
Oglądając relacje innych szkutników amatorów, widziałem zdjęcie sklejonej skosowanej sklejki z komentarzem, że za dużo kleju nie jest wskazane, bo klej wyciska i brudzi drewno. Zbyt dosłownie do tego podszedłem i dla odmiany ja dałem fragmentami kleju za mało i niektóre bryty po dogięciu pokazały miejsca niedokładnie sklejone. Tak, że po zgrubnym zszyciu kadłuba, rozmontowałem te pasy aby to klejenie poprawić.
Ale ten cudowny widok formy kanu mojej produkcji już zobaczyłem!
A dziś minął trzeci dzień od „rzucenia kości”
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę!
[ Dodano: 2012-07-19, 23:51 ] Czwartek 19 lipca
Kolega Malutki radzi, aby nie robić nic wewnątrz kadłuba, dopóki nie skończy się z warstwą zewnętrzną. Wydaje mi się – na podstawie mojego skromnego doświadczenia z „manekinem”- że to może być metoda wygodniejsza. Dzisiaj po ostatecznym zszyciu wszystkich brytów sklejki i oczywiście zrobieniu pamiątkowego zdjęcia (ten szczęśliwy, uśmiechnięty staruszek, to ja):
uznałem, że pomimo starannego wycinania pasów na burty, nierówności między tymi pasami są tak duże, że śmiało mogę je kleić zapełniając szczeliny między nimi. Tak więc po sprawdzeniu symetrii kadłuba (po włożeniu wręg pomocniczych), odwróceniu kadłuba do góry dnem, wziąłem się za klejenie poszycia. Żywica LH 160 z utwardzaczem H147 od Havla, zagęszczone aerosilem do konsystencji gęstej musztardy wg mnie dość dokładnie wypełniała nawet niewielki szczeliny w poszyciu, a w miejscach szerszych szpar klej przeciskał się do środka (na szczęście w porę wziąłem to pod uwagę i od spodu rozgarnąłem naddatek).
Klejem z tej żywicy robi się o tyle komfortowo, że pracując porcjami ok 50 – 60 gram nie zdarzyło mi się aby klej stężał przed skończeniem takiej porcji.
To była dzisiejsza dniówka. Jeszcze tylko zdjęcie poklejonej skorupy w zestawieniu z prawie gotowym „manekinem” i można zamknąć garaż pozostawiając klej do wyschnięcia.
Koledzy! Pytanie na cito:
Jak dugo muszę to pozostawić, aby rozszyć druty i kleić miejsca po nich? Ja rozumiem, jest w internecie opcja SZUKAJ. Tylko, że na forach najczęściej używa się określeń: po wyschnięciu albo po zżelowaniu, albo używa się bardzo enigmatycznego określenia: następnie. Niewiele z tego mam pomocy. Dotychczas każdego następnego dnia, kiedy zaczynałem prace to wydawało mi się, że to co robiłem wczoraj jest już twarde na tyle, że można pracować dalej. Ale czy takie łączenie jak moja dzisiejsza praca nie rozpadnie się jeżeli jutro zacznę rozwiązywać druty? Byłaby to sytuacja nie do uratowania.
Czytam informacje na stronie Havla, coś tam pisze o wygrzewaniu, ale z tego co zrozumiałem to ma na celu zwiększenie wytrzymałości laminatu na wyższe temperatury, natomiast nie znalazłem informacji po jakim czasie żywicę uważa się za wyschniętą czy twardą.
Podpowiedzcie proszę!
_________________ ...a co mi szkodzi, zapytam. Najwyżej wyśmieją!
Malutki Pomógł: 14 razy Dołączył: 22 Sie 2010 Posty: 185 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2012-07-20, 17:01
Twarde jest twarde. Żywica której używasz po związaniu jest twarda jak szkło (no prawie). więc weź coś metalowego i sprawdź. Przy aktualnych temperaturach to powinno być po kilkunastu godzinach.
Dołączył: 07 Mar 2012 Posty: 57 Skąd: Rybnicki Okręg Węglowy
Wysłany: 2012-07-25, 22:11
Piątek, 20 lipca
Delikatnie, ale bez niespodzianek udało mi się powyciągać druty. Bałem się jednak dziobu i rufy; te miejsca pozostawiłem zszyte natomiast wykleiłem te miejsca od wewnątrz. Mogłem uzupełnić klej(szpachlę) w miejscach szycia i znowu pozostawić kadłub aż żywica wyschnie. Przy okazji chcę zwrócić uwagę na ułożenie brytów na burtach. Wiadomo, że sklejka do wycinania burt była klejona ( u mnie nawet dwukrotnie z powodu niestandardowych wymiarów). Jednak już w czasie wycinania, a później w czasie szycia starałem się tak ułożyć pasy, aby miejsca klejenia się mijały:
Sobota, 21 lipca
Dzisiaj tylko szlifowanie i niwelacja ostrych kantów, czyli; przygotowania do laminowania kadłuba. Pomimo kruchości skorupy udało mi się uniknąć pęknięcia jakiegokolwiek sklejonego miejsca. Usunąłem też druty z dziobu i rufy.
Poniedziałek, 23 lipca
Odwlekałem ten moment ile się dało… ale w końcu i tak to trzeba było zrobić. Brygada 3 osobowa; dwóch do laminowania, jeden do mieszania żywicy.
Położyliśmy tkaninę wzdłuż kadłuba, sięgała od krawędzi jednej burty do połowy drugiej burty.
Po położeniu drugiego pasa, na przeciwległą burtę, krawędź tkaniny za nic nie chciała się wtopić w podłoże.
Jeszcze ten fragment w powiększeniu:
Podobnie na dziobie i rufie tkanina wyraźnie odstawała od całości, no ale cóż… byłem o tym uprzedzony. Będzie szlifowanie. Ostatecznie w tym miejscy tkaniny jest aż 4 warstwy!
wtorek, 24 lipca
Naczytałem się o tajemniczym wygrzewaniu, podzwoniłem do źródła, czyli do Havla w Cieszynie i tam miły Pan zasugerował mi, aby wykorzystać obecne pogody i po prostu kadłub wystawić na słońce, a dodatkowo można go okryć czarną folią. (Kto kiedyś był w tunelu foliowym w upalny dzień, ten wie co znaczy). I tak też zrobiłem:
A przy okazji, na słońcu ujawniły się błędy i niedociągnięcia popełnione przy laminowaniu:
Z zewnątrz szpachlowanie było nietrudne, ale jak nakładać szpachlę w zagłębieniach między brytami?
Musiałem pokombinować. Zdjęcia nie wymagają komentarza:
Do zrobienia łagodnego przejścia między brytami wykorzystałem nakrętkę z małego słoika:
Oczywiście pozostałości trzeba było ściągnąć szpachlą…
[ Dodano: 2012-07-28, 21:26 ] sobota 28 lipca
Dzisiaj laminowanie wnętrza. Za poradą miłego pana od Havla tkaninę nakładałem fragmentami:
oczywiście szpachla i aluminiowy wałek to narzędzia podstawowe:
Nie wiem jaka będzie jutro pogoda. Jeśli taka jak dziś, to kadłub będzie się wygrzewał na słońcu w tunelu foliowym
[ Dodano: 2012-07-29, 14:03 ] niedziela 29 lipca
Niebo trochę zachmurzone, ale słońce przebija. Wyniosłem kadłub i okryłem go czarną folią.
Po godzinie, tak dla sprawdzenia sprawdziłem temperaturę w tej "wygrzewarce".
Jeśli na zdjęciu dokładnie nie widać, to podaję odczyt: 57 st. Celsjusza!
_________________ ...a co mi szkodzi, zapytam. Najwyżej wyśmieją!
Sorki... ale dlaczego pewne prace masz lepiej "obzdjeciowane", a inne prawie wcale. Sledze z uwaga Twoja prace bo sam chce cos w tym typie wyprodukować i wolalbym aby bylo wszystko dobrze pokazane
_________________ Nie pytaj byle kogo. Ucz się od najlepszych!
Dołączył: 07 Mar 2012 Posty: 57 Skąd: Rybnicki Okręg Węglowy
Wysłany: 2012-07-31, 22:08
Poniedziałek 30 lipca
Dziś domowa produkcja listew wewnętrznych:
najpierw nawiercenie otworów:
potem wycięcie wyrzynarką:
powstały takie listwy;
Teraz pozostało tylko przeciąć je wzdłuż na pół. Ale zanim one będą potrzebne, muszę wzmocnić kadłub listwami zewnętrznymi...
[ Dodano: 2012-07-31, 23:22 ] wtorek 31 lipca
Dzisiaj założyłem listwy zewnętrzne. Zrobiłem je z jesionu. A bojąc się, że mogę mieć problemy z gięciem tak twardego drewna postanowiłem je zrobić cieńsze, ale za to podwójnie. Dziś przykleiłem pierwszy zestaw:
(z lewej strony stoją gotowe listwy wewnętrzne)
z braku wystarczającej ilości ścisków, naprędce wykonałem takie tymczasówki ze starej sklejki...
do Wodolub: dzięki za śledzenie mojej relacji. A co do zdjęć; przy niektórych pracach po prostu nie mam czasu na robienie zdjęć, a nie zawsze jest w pobliżu ktoś inny.
Pozdrawiam!
_________________ ...a co mi szkodzi, zapytam. Najwyżej wyśmieją!
Dołączył: 07 Mar 2012 Posty: 57 Skąd: Rybnicki Okręg Węglowy
Wysłany: 2012-08-01, 06:36
Dobrzy ludzie!
Wnętrze kadłuba mam zalaminowane żywicą.
Czy listwy wewnętrzne mogę przykleić do tego wodoodpornym klejem poliuretanowym SOUDAL? Czy lepiej pozostać przy klejeniu zagęszczoną żywicą?
_________________ ...a co mi szkodzi, zapytam. Najwyżej wyśmieją!
Dołączył: 07 Mar 2012 Posty: 57 Skąd: Rybnicki Okręg Węglowy
Wysłany: 2012-08-01, 22:31
środa 1 sierpnia
Listwy wewnętrzne zostały dziś przymierzone, przycięte i pomalowane raz żywicą (jak usłyszałem ceny farb, które mi oferowano w sklepie, to zdecydowałem, że koszt farb uczyniłby połowę kosztów całości). Czytałem już na tym forum, że ktoś też malował tylko żywicą.
Wykonałem i przymierzyłem też pokłady, ale klejone będą razem z listwami wewnętrznymi.
Poprzeczka - nosidło będzie dodatkowo wzmocniona wkrętami, które później przykryję drugą listwą zewnętrzną. Tak samo wkrętami chcę przymocować listwę wewnętrzną.
W międzyczasie zrobiłem też dwa wiosła. Korzystałem z planów zamieszczonych na tym forum.
Klei i przycina się fajnie, ale to szlifowanie żywicy...
Pozdrawiam!
[ Dodano: 2012-08-02, 22:18 ] Czwartek 2 sierpnia
Listwy wewnętrzne założone na żywicy (z zagęszczaczem) i na wkrętach.
Aktualnie wygląda to tak:
Coraz bardziej przypomina to prawdziwe kanu (przynajmniej mnie).
Jeszcze kryjąca listwa zewnętrzna, szlifowanie i malowanie kadłuba z zewnątrz...
Acha, no i jeszcze muszę dokończyć wiosła. Nie chciałbym na pierwsze próby wodne zabierać łopaty
A może jednak ktoś mi podpowie czy o czymś ważnym nie zapomniałem, albo co zrobiłem źle i jeszcze mogę poprawić...
Tak czy owak dziękuję za uwagę.
_________________ ...a co mi szkodzi, zapytam. Najwyżej wyśmieją!
Poprzeczka - nosidło będzie dodatkowo wzmocniona wkrętami, które później przykryję drugą listwą zewnętrzną. Tak samo wkrętami chcę przymocować listwę wewnętrzną.
na mój gust to niepotrzebnie ciąłeś listwę burty, bo osłabia to sztywność - poprzeczkę można było spokojnie dokręcić od spodu ...
Swoją drogą niezłe tempo prac :)
_________________ Good judgment comes from experience, and experience comes from bad judgment : ) | Mysia Perć™ : P
Dumoine - zapiski z budowy -> eBook
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach