forum.Kanu.pl » Strona Główna

 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
POGODA
Autor Wiadomość
Grad 

Dołączył: 16 Lip 2012
Posty: 23
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-07-17, 18:05   POGODA

NA WSTĘPIE SŁÓW KILKA TEORII
(zaczerpnięto w dobrej wierze z nieprzebranych otchłani internetu)


Chmurologia stosowana

Normalny człowiek widuje niebo każdego dnia, nie zwracając na nie specjalnej uwagi. Prawdziwy żeglarz powinien jednak bacznie przyglądać się wszystkim zjawiskom na nim występującym. Nauka płynąca z obserwacji chmur i zjawisk na niebie pozwoli przewidzieć nam jaka czeka nas pogoda. Czasem będąc na środku jeziora nie mamy dostępy do najnowszej progonozy pogody. Powinniśmy jednak wiedzieć, kiedy mamy się skryć w najbliższym porcie, a kiedy możemy spokojnie kontynuować żeglugę.

Przed każdym rejsem sprawdźmy prognozę pogody. Bardzo często o największych zmianach pogody możemy się dowiedzieć znacznie wcześniej.

Chmury

Chmury są to zawiesiny mikroskopijnych cząstek cieczy (głównie wody) lub ciał stałych (lodu) w atmosferze. Powstają w wyniku kondensacji pary wodnej, czyli przejściu znajdującej się w powietrzu pary wodnej ze stanu gazowego w ciekły lub resublimacji tj. przejściu pary wodnej w stan stały skupienia (lód). Inaczej mówiąc ciepłe powietrze unosi się do góry jednocześnie ulegając ochłodzeniu, aż do momentu osiągnięcia takiego stopnia nasycenia parą wodną (temperatura punktu rosy), w którym nadmiar pary przekształca się w krople wody. Co się dalej stanie zależy od wilgotności względnej czyli ilości wody zawartej w powietrzu w porównaniu do ilości wody jaką powietrze jest w stanie przy aktualnej temperaturze utrzymać. Powstający wówczas obłok w przypadku zmniejszania się wilgotności względnej wyparowuje, natomiast w sytuacji odwrotnej może dojść do wystąpienia opadów atmosferycznych.

RODZAJE CHMUR

Cirrus (Ci) - pierzasta

Chmura pierzasta w kształcie białych włókien, nitek, ławic lub wąskich pasm o jedwabistym wyglądzie, podstawa chmury 7-10 km długość od 10 do 1000 km. Powodują opady, które nie docierają na ziemię. Sygnalizują dużą zmianę pogody. Może towarzyszyć im silny porywisty wiatr. Istnieje słynne przysłowie: "Gdy Cirrus na niebie, pogoda się z... epsuje".

Cirrocumulus (Cc) - kłebiasto - pierzasta

Chmura kłębiasto - pierzasta, występuje w postaci cienkiej białej ławicy, płat lub warstw chmur bez cieni, złożona z małych członów połączonych ze sobą lub oddzielonych w kształcie ziaren, zmarszczek. Chmury cirrocumulus są zawsze na tyle przejrzyste, że umożliwiają określenie położenia Słońca i Księżyca. Zapowiadają nadejście frontu chłodnego.

Cirrostratus (Cs) - warstowo - pierzasta

Chmura warstwowo - pierzasta występująca jako przejrzysta biaława zasłona z chmur o włóknistym lub gładkim wyglądzie, pokrywająca niebo całkowicie lub częściowo. Zasłona chmur cirrostratus może być prążkowana lub przybierać wygląd mglisty. Brzeg chmur jest niekiedy ostro zarysowany, lecz częściej zakończony chmurami cirrus na kształt frędzli. Chmury Cirrostratus powstają wskutek powolnego wznoszenia się rozległych warstw powietrza do dostatecznie dużych wysokości. Chmury te powodują często zjawisko tzw. "halo".

Altocumulus (Ac) - średnia kłebiasta

Chmura średnia, kłębiasta, biała lub szara warstwa albo ławica chmur, na ogół wykazująca cienie, złożona z rozległych płatów, wydłużonych równoległych walców itp., które mogą być rozdzielone pasmami czystego nieba. Płaty chmur altocumulus są często obserwowane równocześnie na dwóch lub więcej poziomach. Sygnalizują nadejście frontu chłodnego.

Altostratus (As) - średnia warstwowa

Płat lub warstwa chmur szarawych bądź niebieskich, o wyglądzie prążkowanym, włóknistym lub jednolitym, pokrywająca niebo całkowicie lub częściowo i miejscami tak cienka, ze Słońce jest widoczne najwyżej jak przez matowe szkło. Przynoszą deszcz i śnieg.

Nimbostratus (Ns) - warstwowa deszczowa

Szara warstwa chmur, często ciemna, o wyglądzie rozmytym wskutek mniej lub bardziej ciągłego opadu deszczu lub śniegu w większości przypadków dochodzącego do ziemi. Chmura ta jest wszędzie tak gruba, że całkowicie przesłania Słońce. Poniżej tej warstwy często występują niskie postrzępione chmury, które mogą być z nią połączone lub od niej oddzielone. Jest klasyczną chmurą deszczową opady są z długotrwałe i obfite, zawsze ciągłe.

Stratocumulus (Sc) - kłębiasto - warstowa

Szara lub biała, bądź częściowo szara, częściowo biała ławica, płat lub warstwa chmur, posiadająca prawie zawsze ciemne części, złożona z zaokrąglonych brył, walców itp., połączonych ze sobą lub oddzielnych od siebie i nie posiadających wyglądu włóknistego. Większość regularnie ułożonych małych członów chmury ma pozorną szerokość większą od pięciu stopni. Przynosi przelotne opady, zwiastuje załamanie pogody. Są one przyczyną zjawiska "halo", często można przez nie widzieć słońce/księżyc.

Stratus (St) - niska warstwowa

Na ogół szara warstwa chmur o dość jednolitej podstawie, mogąca dać opad mżawki, słupków lodowych lub śniegu ziarnistego. Jeśli Słońce jest widoczne przez chmurę, to jego zarys jest wyraźny. Chmura Stratus nie powoduje występowania zjawisk halo. Chmura Stratus występuje niekiedy w postaci postrzępionych ławic. Przynosi opad deszczu zwykle zapowiada trzydniówkę. Może towarzyszyć jej mgła lub mżawka zanim zacznie się właściwy opad. Z reguły wiatry są umiarkowane.

Cumulus (Cu) - kłębiasta

Oddzielne, na ogół gęste chmury o ostrych zarysach, rozwijające się w kierunku pionowym w kształcie pagórków, kopuł lub wież, których górna część przypomina często kalafior. Oświetlone przez Słońce części tych chmur są przeważnie lśniąco białe. Podstawa ich jest stosunkowo ciemna i prawie pozioma. Zwiastun dobrej pogody i umiarkowanego, porywistego wiatru, łączący się w zbite "stadka" zwiastuje deszcz za kilka dni. Należy uważać na występujące w jej pobliżu szkwały. Przy silnym rozwoju pionowym mogą dać opad.
(DOPISEK Gradd: połączone małe, lub duże skupisko Cu z wieloma pionowymi-skierowanymi do góry, postrzępionymi, rosnącymi „wypustkami” różnej postaci i kształtu zwiastują szybkie utworzenie się Cb, a przynajmniej porywisty wiatr; zalecana duża ostrożność, zejście z wody, a przynajmniej brzegowanie)

Cumulonimbus (Cb) - kłębiasta deszczowa

Występuje jako potężna chmura o dużej rozciągłości pionowej w kształcie góry lub wielkich wież. Przynajmniej część jej wierzchołka jest zazwyczaj gładka, włóknista lub prążkowana i prawie spłaszczona. Część ta rozpościera się w kształcie kowadła lub rozległego pióropusza. Poniżej podstawy, często ciemnej, niejednokrotnie występują niskie, postrzępione chmury połączone z podstawą lub oddzielone od niej. Mogą występować jako odosobnione lub w postaci długiego szeregu połączonych chmur. Przynosi bardzo gwałtowne i silne porywy wiatru, zwiastuje sztorm.


JAK TO BYŁO; lekcja poglądowa
(fotki klikamy, by powiększyć)

Wymyśliliśmy sobie z szanowną Małżonką łykendowy spływ na trasie Sieradz (Krowimost)-Jeziorsko (Kościanki). Termin zeszłołykendowy (7-8. 07. 2012) odpadł, ponieważ aura potocznie nazywana „lampą” zwiastowała co najmniej szybką i bolesną śmierć w wyniku denaturyzacji białek, a w najgorszym wypadku wycieńczenie organów skutkujące niekoniecznie miłym wspominaniem wypadu „za miasto na wodę”. Obserwacje pogodowe czynione przez wszystkie dni robocze poprzedzające łykend spływu (14-15. 07. 2012) pozwoliły wyciągnąć wnioski, że „będzie się działo w kratkę”. Niemniej jednak – 50-o procentowe obłożenie deszczem, tudzież umówiony odbiór nas i jednostki pływającej wraz z osprzętem pomocniczo-beczkowym z miejsca i w czasie jakimkolwiek pozwoliło założyć, że:
1. Lampa nie grozi
2. Skończymy gdy będzemy chcieli (lub cokolwiek innego będzie chciało)
3. Damy radę

W piątek trzynastego (13. 07. 2012) ogląd prognóz na łykend dla rejonu miasta Warty (icm.edu.pl) wskazał, iż:
1S. W sobotę 14-go w godzinach popołudniowych nastąpi kilkugodzinny dół ciśnieniowy z histerezą około 20 hPa (szybki spadek, i szybki wzrost do poprzedniej wartości około 1018 hPa)
2S. Wiatr południowy przez cały dzień, przechodzący do SSW w godzinach późnopopołudniowo-wczesnowieczornych, z siłą 2,5-3B
3S. Zachmurzenie 50% z pokrywa niską, przechodzące w 100% po południu, by na noc spaść do około 20%, i chmur o pokrywie ulokowanej nieco wyżej, niż wciągu dnia. Przelotne opady konwekcyjne
1N. W niedzielę ciśnienie stabilne, z lekkim spadkiem do wartości około 1008 hPa (czyli nieco poniżej „normalnego 1013 hPa)
2N. Wiatr wschodni, z siłą około 2B
3N. Chmury niskie, pokrywa 20-70-20% w ciągu dnia, brak opadów lub chwilowe konwekcyjne

Więc – startujemy. Wywieźliśmy się pod Krowimost w Sieradzu. Niebo czyste jak łza, słoneczko daje, wiaterek lekki, rześki i przyjemny (nie więcej niż 1-1,5B). Jedynie nisko wiszący nad choryzontem, szybko formujący się Stratocumullus na północno-północnym-zachodzie (NNE) zapowiada niemiłe załamanie pogody, czyli coś na kształt zgodnego z tym, co zapowiadało icm.edu.pl.
Jest godzina 1018


W okolicach Biskupic, około godz. 1200 zachmurzenie sięgało 50%, nad nami połacie Stratocumullusów poprzeplatane z gęstymi, i piękne, uformowanymi na południowo-południowym-wschodzie (SSW) Nimbostratusami, szybko sunące w wyniku wzrostu prędkości wiatru (2-2,5B), tudzież jego kierunki (mniej-więcej południowy). Decyzja: idziemy dalej. Skoro wieje, to przewieje.
I faktycznie, wiało, kropiło, przewiewało, słoneczko, kropiło, lampa, kropiło. Czyli w fajną kratkę tak, jak sobie to zaplanowaliśmy (to się nazywa programowanie pogody).
Godzina 1450
Na wysokości Warty, przed mostem drogowym na drodze nr 710 (Warta-Rossoszyca), kierunek północ (N)


A owszem popadywało to tu, to tam, nawet przez moment myśleliśmy, że widzimy trąbeczkę powietrzną, ale po chwili okazało się, że porywy wiatru, tudzież takie ułożenie się opadu (a raczej spadu – gęsto i krótko) okłamało około, i zamiast obserwowanej „trąbeczki”, obserwowaliśmy przez chwilę „pompeczkę”
To samo mejsce j/w
Godzina 1451
Kierunek – zachód (E)


Za mostem wpływamy na rozlewisko zbiornika wodnego Jeziorsko, a oznacza to, że znajdujemy się w Rezerwacie Jeziorsko. Cudne miejsce; oprócz urokliwych okoliczności przyrody pod postacią prawnie chronionego rejonu rozlewiska płytkiej wody z wszelakiej maści okazów flory, a miejscami nawet płynąc w oparach mięty, oczy cieszymy obserwowaniem ptactwa pod postacią nie tylko bociana czarnego, gęsi różnorakiej, mew, w tym małą i srebrzystą, kaczek, perkozów, ale i także czaplę białą, występującą w Rezerwacie w dużych stadach, a i dumnie wiszące „w powietrzu”, i skrzeczące w sobie tylko znanym kodzie rybitwy białowąse.
Kopyście obie leniwie pracują meandrując kanu w zawiłościach rozlewiska, a oczka nam chodzą na lewo nie tylko z powodu w/w przyjemności, ale także (a może powinno być napisane: przede wszystkim) – z powodu dziwnych oznak pogodowych. Nie to żeby zacichło zupełnie (czyli tzw. cisza przed wiadomo czym), niemniej jednak chwilowa (dosłownie) poprawa pogody nie powinna zwieść, i przed tym przestrzegam. Nawet na południu niebo zrobiło się piękne, więc nie miało skąd „przywiać” (i to także niech będzie przestrogą – brzydal wykondensuje w pół godziny!)
U wrót Rezerwatu.
Godzina 1519


W związku z wiedzą, którą posiedliśmy, tzn. prognozy pogody, oraz obserwacje zjawisk pogodowych na ziemi i w niebie podejmujemy decyzję, iż jak tylko wyjdziemy z rozlewiska, natychmiast szybki ogląd brzegów po lewej, tudzież prawej burcie, i lądujemy na brzegu przeczekać nieznane, a może nawet w razie konieczności wyewakuować kanu nieco w głąb (lądu), i się rozbić (namiotem). Należy pamiętać, iż wg tzw. Dyrektywy Ptasiej ochronie podlega nie tylko to, co zalane wodą i na wodzie, ale także teren do chronionego zbiornika przyległy.
Wpływamy na „dużą wodę”
Godzina 1602


No i tak jakby nie zdążyliśmy. Pomimo, że decyzja j.w. była nader słuszna, i adekwatna do zmieniających się warunków - Wiatr wzmógł się. Samowolnie i beszczelnie nawet rzekłbym. Sprawa przewidywania to jedno, a możliwości techniczne jednostki pływającej to drugie. Kanu to nie materac, się wie. Ale by dojść gdziekolwiek czas i tak jest konieczny. Wiatr wzmagał się szybko, koło 1630 miał już na moje oko dobrą trójczynę podchodzącą pod naciąganą czwóreczkę „B”. Podejmujemy kolejną decyzję. A nawet dwie. Przepraszam, trzy.
Decyzja Nr 1: Osprzęcić tors w sprzęt wspomagająco-ratunkowy, tudzież jeszcze raz skontrolować sprzęt, czy jest odpowiednio przymocowany
Decyzja Nr 2: Trzymać kurs ku prawemu brzegowi, w miarę możliwości poruszać się skokami pomiędzy kolejnymi rzutami formującej się fali, na czas ataku fali utrzymując BEZWZGLĘDNIE kurs prostopadły, rufą do fali
Decyzja Nr 3: Spiąć tyłki, i nie panikować
Godzina 1629


Należy zwrócić uwagę porównując poprzednie dwie fotki, że pomiędzy pierwszą, z tak naprawdę lajtowymi, zaśmiecającymi niebo Stratocumullusami, a kolejną, na której prym na niebie wiedzie Nimbostratus minęło zaledwie 27 minut!!!
Wiatr przeszedł na regularne, leczące z wszelakiego lekceważenia wody 4B, ze szkwalikami 5, może nawet pod 6B. Dopóki woda nie zdążyła się rozbujać, falka miała co najwyżej 30 cm. Natomiast koło godziny 1640 co kilka krótkich następowało uderzenie 3, 4 sztuk (co by nie przesadzić) o wysokości 80 cm. A może nawet w okolicy metra. Załogant (w osobie mojej Żony) na dziobie zameldował (już po akcji), że kanu podczas tych rzutów miało się wrażenie, że wetnie się pod falę. Żoneczka natomiast trzymała się dzielnie cały czas, pracowaliśmy równo (a cała praca była poświęcona w utrzymanie kursu). W tym też czasie podjęliśmy kolejne dwie decyzje:
Decyzja Nr 4 (zmieniająca poprzednią Decyzję Nr 2): utrzymujać BEZWZGLĘDNIE kurs prostopadły, rufą do fali, nie walczyć z wodą, poddać się, i miziać pagajami z największa czułością
Decyzja Nr 5: zaśpiewać (padło akurat na „Magdę” Koryckiego – tak jakby przez przypadek się wybrało, hehe: „Trójka wiała, jacht przy kei stał,
Ale lało - mówię wam!
Spać w ogóle się nie chciało,
A Mietek opowiadał nam….”
Godzina 1641


Na zdjęciu powyżej niebo już zasnute Nimbostratusem całe, ze wschodu z czymś formującym się na kształt Cummulonimbusa. Policzcie – z sielanki i pierdów w przeciągu 39 minut taka jazda! Możliwe, że moje może skromne, aczkolwiek ładno-kilkusezonowe doświadczenie opatentowanego żeglarza jachtowego (czyt. szuwarowego), i trochu doświadczeń z takimi warunkami pogodowymi na wodzie (co prawda skorupa to nie kanu, refujesz grot, czy idziesz na foku sztormowym, zawsze możesz dryfkotwę wyrzucić, a bezwzględnie jesteś po prostu w większej skorupie BEZPIECZNIEJSZY) – pozwoliły warunki na wodzie spędzone w kanu opanować, i zakończyć rejs remisem (jedno wyjście na wodę = jedno wejście do portu). Nie bez znaczenia jest także fakt, że Małżonka moja stanęła nawet powyżej wysokości zadania, nie dając się ponieść ni ksztynie paniki, i dając z siebie wszystko, by utrzymać kurs (wg Decyzji Nr 5).
Z planowanego lądowania „gdzieś na lewym, lub gdzieś na prawym brzegu” – dobiliśmy do brzegu na wysokości Brodni, pod skarpami.
I tutaj kolejna ważna sprawa – pomimo tego, że był to nasz dopiero DRUGI spływ w życiu (w ogóle, i drugi w kanu) – opłaciło się ostro potrenować i nauczyć się dobijania do brzegu „pod prąd”. Manewr ten wykonaliśmy sprawnie, w kilkusekundowej przerwie pomiędzy rzutami dużej fali (a odnoszę wrażenie, że fala przyboju była jeszcze wyższa, niż na wodzie). Na stałym lądzie stanęliśmy około 1715.
Pochwalę się natomiast, że podczas całej akcji do kanu nabraliśmy jeziora nie więcej niż pół litra, natomiast zaraz po dobiciu do brzegu, gdy kanu straciło obciążenie, balastowanie ciałami, i sterowność – nabrało w siebie a z 1/3 lekko licząc :-) .
Nie odpuściliśmy natomiast wycieczki do wiejskiego sklepiku w celu nabycia drogą kupna płynów (przemilczę markę, by nie popełnić kryptoreklamy na rzecz jednego z ogólnopolskich browarów).
Na zdjęciu poniżej widać wyraźnie, z czym mieliśmy do czynienia: spadek ciśnienia, szybko posuwający się front niżowy, nagła kondensacja, i Cummulonimbus wyprodukowany. Dobrze, że esencja frontu „przeszła bokiem”; nasze kanu było obciążone naprawdę minimum minimorum, my razem ważymy około 110 kg, a i tak woda do przelania się brzez śródokręcie (śródburcie?) miała nie więcej, niż 5 cm.
Godzina 1807


Natomiast…
Zgodnie z tym, co zaprogramowało icm.edu.pl – wieczór jak marzenie….
Godzina 1849


I to wszystko pomiędzy 1630, a prawie 1900…

A! miałem odpowiedzieć (obiecałem w Powitaniu), skąd i dlaczego moja tu, na forum.kanu.pl obecność.
Po pierwsze primo:
jak wyżej. Nie mam najmniejszego zamiaru straszyć, czy odwodzić kogokolwiek od przyjemności spędzania czasu na łonie natury, a spędzanie tej przyjemności w tak fantastycznym urządzeniu pływającym, jakim jest niewątpliwie kanu jest radością wysublimowaną, i skondensowaną ponad wchech miar. Chcę natomiast, by nasze doświadczenia pozwoliły innym przypomnieć sobie, że woda to żywioł, do którego należy mieć ogromny szacunek (a i rozsądek się przyda ;-) ).
Po drugie primo:
W dniu następnym (15. 07. 2012) po przemieszczeniu się do Pęczniewa spotkaliśmy z Małżonką moją kolegę Drawa z synem.
Ale to już jest temat na inny post, a na pewno do umieszczenia w dziale „technika”, tudzież „patenty”. Dość powiedzieć, że zapytawszy kolegę Drawa o fantastyczny, czerwony budzik – dowiedziałem się, że jest to „zegar pokładowy”.
Ach, przygodo!.... Wszyszcy my bez Ciebie byśmy byli niespełnieni…

Pozdrawiam
Radek
_________________
....bo jeśli się nie boisz, to znaczy, że już nie żyjesz ;-)
 
 
drawa 
stary zgrywus


Dołączył: 09 Kwi 2011
Posty: 751
Skąd: Warthegau
Wysłany: 2012-07-17, 20:26   

:mrgreen: :arrow:

[ Dodano: 2012-07-18, 07:33 ]
http://img31.otofotki.pl/obrazki/lc638_radek-1.jpg
_________________
Forum spływy pontony http://splywy-pontony.pho...68&p=1759#p1759
 
 
Monday

Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 22
Skąd: Radom
Wysłany: 2012-07-18, 08:19   

Temat dość ciekawy.
Zapewne każdy z praktykujących tu "kanadyjczyków" na coś podobnego się natknął.

Ja miałam takie zdarzenie na jeziorze Okrągłym (Rospuda). Jeziorko malusieńkie, drugi koniec widać, a wpływając na nie tak się rozchulało, że trzcinami się ratowaliśmy. Naprawdę trudno było utrzymać się prostopadle do fali i żeby ją zredukować płynęliśmy trzcinami lewym brzegiem, bo w przewodniku było zaznaczone właśnie tam miejsce biwakowe. Niestety miejsa tego tam nie było!!!! Same trzciny bez możliwości wyjśca na brzeg i schronienia się. (A wpływając na jezioro na prawym brzegu ładne trawiaste pastwiska, ale kierowałam się zgubnym przewodnikiem).


To chyba jedyna taka nieoczekiwana sytuacja. Resztę dało się przewidzieć. Na Okrągłym byłam już nawet psychicznie przygotowana na wywrotkę. Na szczęście wtedy byliśmy bezdzietni i nawet nie chcę myśleć, że w podobnej sytuacji znalazłabym się z niemowlakiem.

A to jak woda potrafi się rozbujać, to uczestniczy zlotu na Bugu w 2011 mogą potwierdzić. Płynąc zaliczyliśmy 3 burze, w rzece dość szerokiej, ale zarazem i płytkiej. I różnież trzeba było się namachać. Jednak wtedy nie było żadnego zagrożenia. Może się tego nie czuło, bo byli inni, którzy pewnie by pomogli.
I w tym miejscu twierdzę, że spływy chociaż w dwie załogi są dużo bezpieczniejsze.
 
 
ra_dek 

Dołączył: 12 Lip 2012
Posty: 67
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-07-18, 09:52   

Piszę dopiero teraz bo chciałem przebrnąć przez cały "referat" :)
Bardzo fajny i przydatny tekst, nie miałem pojęcia że to taki "głęboki" temat.
Człowiek uczy się całe życie... ;)

Powoli zaczynam szukać nazwy dla łajy, jeszcze jej nie ma ale... "Nimbostratus" :grin:
_________________
Pozdrawiam Radek
Jakie ubrania: http://forum.kanu.pl/viewtopic.php?p=4963#4963
 
 
Żółtodziób 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Kwi 2012
Posty: 214
Skąd: Małopolska
Wysłany: 2012-07-18, 11:17   Re: POGODA

Grad napisał/a:
....
Nie odpuściliśmy natomiast wycieczki do wiejskiego sklepiku w celu nabycia drogą kupna płynów (przemilczę markę, by nie popełnić kryptoreklamy na rzecz jednego z ogólnopolskich browarów).


Na zdjęciu poniżej widać wyraźnie, z czym mieliśmy do czynienia: spadek ciśnienia, szybko posuwający się front niżowy, nagła kondensacja, i Cummulonimbus wyprodukowany. Dobrze, że esencja frontu „przeszła bokiem”; nasze kanu było obciążone naprawdę minimum minimorum, my razem ważymy około 110 kg, a i tak woda do przelania się brzez śródokręcie (śródburcie?) miała nie więcej, niż 5 cm
....

Pozdrawiam
Radek



Po takich "niezbędnych" zakupach żadna fala na jeziorze straszną nie jest.
 
 
Grad 

Dołączył: 16 Lip 2012
Posty: 23
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-07-18, 16:13   Prawy-do Lewego, Lewy-do Prawego

:)
Monday napisał/a:
Temat dość ciekawy.

Dziękuję Ci bardzo, mam nadzieję, że moja praca nie pójdzie na marne, i ktoś, choćby jedna osoba na mojej pracy skorzysta. Ot widzisz, rozwinięcie wypowiedzi ponad uśmieszki, tudzież inne emotikonki w Twoim przypadku zaskutkowało. Czym? No to teraz uważaj:

Monday napisał/a:
Ja miałam takie zdarzenie na jeziorze Okrągłym (Rospuda). Jeziorko malusieńkie, drugi koniec widać, a wpływając na nie tak się rozchulało, że trzcinami się ratowaliśmy. Naprawdę trudno było utrzymać się prostopadle do fali i żeby ją zredukować płynęliśmy trzcinami lewym brzegiem, bo w przewodniku było zaznaczone właśnie tam miejsce biwakowe. Niestety miejsa tego tam nie było!!!! Same trzciny bez możliwości wyjśca na brzeg i schronienia się. (A wpływając na jezioro na prawym brzegu ładne trawiaste pastwiska, ale kierowałam się zgubnym przewodnikiem).
To chyba jedyna taka nieoczekiwana sytuacja.

Raczej w tym miejscu chyba będziesz musiała, że tak brzydko powiem, zweryfikować opinię wydaną nt. przewodnika (chyba, że w przewodniku była mapka, to wtedy ja zweryfikuję opinię ;-) ).
Jak locja śródlądowa mówi,
"Prawą stroną szlaku żeglownego lub prawym brzegiem drogi wodnej jest ta strona lub brzeg, które znajdują się na prawo od statku płynącego w dół rzeki. (w dół rzeki oznacza "z nurtem" - przyp. Grad)
Kierunek i strony szlaku żeglownego na kanałach i jeziorach określają lokalne przepisy żeglugowe. Jeśli takich nie ma, to za prawą stronę szlaku żeglownego należy przyjmować szlak z prawej burty statku jeśli statek płynie ze wschodu na zachód lub z południa na północ. Szczegóły zawierają załączniki do rozporządzenia Prezesa RM ( Monitor Polski nr 4, poz.20 z 29 stycznia 1992 r.). Wykaz wszystkich znaków żeglugowych zawiera załącznik nr 2 umieszczony na końcu części teoretycznej."

Poniżej mapa jez. Okrągłego (mam nadzieję że portal mapowy się nie pogniewa, wszak wykorzystano w imię wyższych, niekomercyjnych idei), z zaznaczonym kierunkiem spływu (no tak, jedno z niewielu w Polsce, gdzie spływasz do przodu, a jednak masz morze za plecami ;-) )


Wersja rozwinięta znajduje się poniżej - klik


Jak podaje opis trasy spływu na stronie http://www.basniowasuwals...x1.htm?task=123
"
[26,8 km] Jezioro Okrągłe otoczonym prawie w całości przez lasy. Brzegi w dużej części ma niskie, podmokłe, zarośnięte olsem bagiennym (olcha, wierzbina, osika). Cały teren jest przyrodniczo bardzo bogaty. Na zachodnim (prawym) brzegu znajduje się samotna zagroda dawnej rybakówki o nazwie Mazury.
"
Mamy czarno-na białym (a może nawet czarno na błękitnym, hehe) - zachodni brzeg jez. Okrągłego to brzeg LEWY, nie prawy, jak zaznacza autor opisu.
I bądź tu mądry, jak to wszystko zrozumieć?
Ano wydaje mi się, że cały bałagan wynika z niezrozumienia przepisów, i mylenia przez ludzi lewo-prawo, czerwony-zielony...
Locja morska (jest związana ze śródlądową, ale inna - i o tym proszę pamiętać) dzieli wody na rejon A, i rejon B
http://www.navipedia.pl/naviaidsiala.html
Wody śródlądowe w naszym Państwie noszą oznakowania wg rejonu A, natomiast ma to niewiele wspólnego z oznakowaniem wód morskich. Na mapie oznaczyłem stronę prawą jeziora kolorem czerwonym (w "dół" oznacza na jeziorach i w kanałach z południa na północ), ale na morzu (rejon A) strona prawa (dokł. szlaku, toru wodnego, czy też po żeglarsku: farwatera) będzie oznaczona kolorem zielonym. Wszystko przez to, że punktem centralnym dzielącym rejony morskie i śródlądowe jest punkt styku wód słodkich ze słonymi (umownie mówi się, że port). A że łatwiej ma być żeglarzom wrócić do portu z Wielkiej, Słonej Wody - kolorem czerwonym NA MORZU oznakowano stronę lewą farwatera - od serca (to w systemie "A", bo w systemie "B" z koloru ostały się jedynie kwadraty ;-) ).
A my, szczury śródlądowe doznajemy szoku, gdy w miejscu pokazanym jako biwak na lewym brzegu (tzn. tym po lewej ręce widzianym zaraz po wpłynięciu na jezioro z nurtem rzeki, która doń wpada) znajdujemy trzciny, bo autor opisu gdzieś to przeczytał, a że tam nie był, i wydawało mu się, że lewa na jeziorze to lewa tak samo jak na rzece - narobił zamętu. A że na niewielkich rzekach, czy akwenach szlak żeglugowy nie jest oznaczony, stąd konieczność umiejętnego jego określenia nie tylko przez korzystającego z przyjemności pływania na czymkolwiek, ale przede wszystkim - przez autorów pozycji pisanych - a fałszywych informacji w tym zakresie widziałem oj! wiele... niestety....
Może najłatwiej, i najprościej będzie używać określeń "po lewej stronie" - bo to oznacza dokładnie, że po lewej stronie (idąc z.... do .....). Lub "na zachodnim brzegu" - bez fałszującej uwagi jak w opisie trasy spływu na cytowanej wcześniej stronie internetowej. Bo równie dobrze można zapytać: "przepraszam, niedosłyszałem - w nocy ze środy na co?"
Hmm....
Z której by jednak strony nie spojrzeć - nawet takie malusieńkie kanu jest w/g prawa międzynarodowego traktowane jako statek śródlądowy, i jako takie musi przestrzegać przepisów o ruchu po wodach śródlądowych.

Garść podstawowych materiałów poniżej, myślę, że w chwili wolnego czasu mógłbym szerzej rozwinąć temat. Ale to już kiedy indziej....
http://dervish.wsisiz.edu...0srodladowa.pdf

Ka-Nu!
Radek

[ Dodano: 2012-07-18, 16:19 ]
ra_dek napisał/a:
Piszę dopiero teraz bo chciałem przebrnąć przez cały "referat" :)
Bardzo fajny i przydatny tekst, nie miałem pojęcia że to taki "głęboki" temat.

Dziękuję :-)

ra_dek napisał/a:
Powoli zaczynam szukać nazwy dla łajy, jeszcze jej nie ma ale... "Nimbostratus" :grin:


A może narodziłaby się nowa, świecka "TRADYCJA", jak u Barei?

[ Dodano: 2012-07-18, 16:25 ]
:)

drawa napisał/a:
:mrgreen: :arrow:

[ Dodano: 2012-07-18, 07:33 ]
http://img31.otofotki.pl/obrazki/lc638_radek-1.jpg


A to zdjęcie powinniśmy umieścić w dziale pn "jak bezpiecznie na wodzie mieć pociechy". Oczywiście - nasze kamizelki niewidoczne, bo lewa burta zasłania ;-)

pzdr
_________________
....bo jeśli się nie boisz, to znaczy, że już nie żyjesz ;-)
 
 
Myszoor 
Miłośnik Myszek :)


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 1407
Skąd: zDolny Śląsk
Wysłany: 2012-07-24, 19:16   

Tak sobie czytam i dochodzę do jednego wniosku: wypływając na większy akwen trzeba być przygotowanym na najgorsze warunki. I jeszcze przypomina mi się tu ten Mazurski szkwał sprzed kilku lat :|
_________________
Good judgment comes from experience, and experience comes from bad judgment : ) | Mysia Perć™ : P
Dumoine - zapiski z budowy -> eBook
 
 
Malutki 

Pomógł: 14 razy
Dołączył: 22 Sie 2010
Posty: 185
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2012-07-24, 22:11   

Cytat:
I jeszcze przypomina mi się tu ten Mazurski szkwał sprzed kilku lat :|


Ten szkwał informował o sobie z godzinnym wyprzedzeniem. Szkoda że tak wielu nie potrafiło tego odczytać.
Dlatego uważam że że każdy spędzający czas na wodzie powinien umieć rozpoznać cumulonimbusa, i wiedzieć że potrafi pod nim dmuchnąć.
To naprawdę prostsze i skuteczniejsze od systemów ostrzegawczych i pewniejsze od prognoz pogody.

Malutki
www.hobbo.net
 
 
Żółtodziób 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Kwi 2012
Posty: 214
Skąd: Małopolska
Wysłany: 2012-07-24, 22:46   

Ów szkwal miał niewątpliwie ogromną siłę. Jenak nie był zaskoczeniem. Tego dnia burza wisiała w powietrzu od samego rana. Było bardzo duszno. Kto rozsądny nie wypływal tego dnia na otwarta wode. jednak z powodu sily wiatru nawet te zacumowane lódki sie przewracały. Ale o to trudno miec pretensje do ich załóg. Natomiast bardzo nierozsądne było przebywanie na otwartej wodzie. A to tam mialy miesce utonięcia.
Nas burza zastala wprawdzie na wodzie, ale na Krutyni za Uktą . Przeczekaliśmy ja w szuwarach. w osłoniętej od wiatru zatoczce. Bylo tam tak spokojnie że nie czuło sie tej wichury jaka sie nad nami przewalała, a jedynie deszcz lał sie strumieniem. Jednak w pobliżu slychać bylo chrzęst łamanych drzew w lesie. Z tego też względu uważam że miejse które wybraliśmy było najlepsze z możliwych, bo poza zasięgiem ewentualnych wykrotów.
I nawet nie mieliśmy do końca świadomości jakie byly skutki tej burzy. Dopiero jak dopłyneliśmy do Nowego Mostu na biwak zobaczyliśmy co sie stalo. Połamane drzewa, mnustwo galezi spadłych z drzew. Trawa położona cala w jednym kierunku, jak by ja ktoś zagrabil.
Zwykle namiot rozbijamy na uboczu, jednak tej nocy rozbiliśmy go na środku pola, gdyz burza byla jeszcze w nocy,a ryzyko powalenia kolejnych drzew albo odpadnięcia nadlamanych gałęzi bardzo duże.

Jednak pradziwa Sodomę ujżeliśmy dopiero po 2 dniach na Bełdanach i Mikołajskim.
 
 
Grad 

Dołączył: 16 Lip 2012
Posty: 23
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-07-25, 14:54   

Powitać!

Kolego Myszoor:
Myszoor napisał/a:
wypływając na większy akwen trzeba być przygotowanym na najgorsze warunki

Racja to święta, i Twoja jest Racja ;-)
Akurat udało Ci się trafić w mój, hm... konik. Jakby. Jestem zagorzałym fanem tzw. spontana. A mój konik to "spontan kontrolowany". A przez wieeeeele lat wyszło mi na to, że na końcu każdej gałęzi możliwych do wystąpienia ewentualności >jak nie/tak to co?< należy umieścić "rozsądek, umiar, zimna krew". I chyba wiesz, niekoniecznie mówimy o większym akwenie; na własne oczy widziałem, jak znajomi wywalili kanu - sternik złapał za konar nad wodą, leniwy nurt poniósł kanu w poprzek, a tyłek i nogi sternika chciały w kanu pozostać, bo ręce nie pomyślały, by konar puścić....

Malutki napisał/a:
[...]To naprawdę prostsze i skuteczniejsze od systemów ostrzegawczych i pewniejsze od prognoz pogody.

Malutki, pod warunkiem, że Polacy zmienią mentalność z osławionej: "co, ja nie dam rady!?" ;-)

i:
Malutki napisał/a:
każdy [...] powinien umieć rozpoznać cumulonimbusa

Malutki, budującego się Cb. Jak Cb wisi, zazwyczaj jest już za późno na ucieczkę ;-)

Żółtodziób napisał/a:
[...]Jenak nie był zaskoczeniem.[...]

Znajdź trochę międzyczasów, i wyskrob ładny artykuł do wątku POGODA, Żółtodziób :-)

Ka-Nu!
_________________
....bo jeśli się nie boisz, to znaczy, że już nie żyjesz ;-)
 
 
Malutki 

Pomógł: 14 razy
Dołączył: 22 Sie 2010
Posty: 185
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2012-07-25, 15:41   

Cytat:
Malutki, budującego się Cb. Jak Cb wisi, zazwyczaj jest już za późno na ucieczkę ;-)


Czegoś nie rozumiem. Przecież cumulonimbus nie jest stacjonarny, przemieszcza się, nawet gdy nie ma wiatru barycznego. A że ma z 6 km wysokości to widać go z bardzo daleka.
We wspomnianym szkwale szczyt chmury był widoczny na godzinę, a wał burzowy na 30 minut przed uderzeniem wiatru. Na naszym śródlądziu to naprawdę dość czasu by się schować.

Malutki
www.hobbo.net
 
 
Zirkau 
Zirkau

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 25 Sie 2007
Posty: 528
Skąd: Zirkau
Wysłany: 2012-07-25, 15:42   

Szkwał nie był zaskoczeniem, jego siła natomiast napewno.

Taki biały szkwał przezyłem na Morzu Śląskim, czyli jeziorze Sławskim. A że płynęliśmy dużą, ciązką dwumaszatową jednostką, to muszę przyznać iż na samych wantach dalo sie żeglować :D . Za to wiele załóg, szczególnie na lżejszych jednostkach - grzybki, połamane maszty itp, po nawet podarte ożaglowanie i zerwane wanty - jak co niektórzy zignorowali znaki pogodowe.
 
 
ewa

Konto: Skasowane
Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 237
Wysłany: 2012-07-26, 08:34   

świetnie piszesz Grad, dzięki :grin:
 
 
Grad 

Dołączył: 16 Lip 2012
Posty: 23
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-07-26, 10:42   

Malutki napisał/a:
Czegoś nie rozumiem.

Malutki, OK. Ale przede wszystkim zacznijmy:
Po 1:
- all hands on the deck (on the cockpit ;-) )
Po 2:
- kamizelki obowiązkowe, koło ratunkowe w pogotowiu, zamykamy bulaje, suw i sztorcklapę
Jeśli jest czas i możliwość:
3:
- Zrzucamy żagle, Odpalamy motor i spierniczamy do brzegu (nie bać się sztrandowania, jeśli pozwoli na to brzeg), w drodze żagle klar

Zazwyczaj nie ma czasu, lub do brzegu za daleko
Po 3:
- Ustawiamy się rufą do wiatru (szkwału), odpalony silnik pomaga utrzymać kurs
Po 4:
- Zrzucamy żagle, w miarę możliwości demontujemy bom, a już koniecznie wybieramy talię na maks
Po 5:
- Dryfkotwa za rufę, jeśli płytko - kotwica przez knagę i do masztu
Po 6:
- Nisko w kokpicie, i czekamy

Malutki, przed wspomnianym białym szkwałem żeglarzom pozostało nie więcej niż 20 minut na ewakuację na ląd. Ale to akurat uważam, nie ma żadnego znaczenia. Nawet gdyby pozostały 2 godziny - większości "żeglarzy" i tak by to nie ruszyło.
W warunkach niepogodowych nie chodzi o to, jaka i czy będzie niepogoda. Tylko o to, czy TY będziesz umiał się zachować. Ty wiesz. A ilu jeszcze nas? Garstka?
Nie obrażaj się za moją wytłuszczoną uwagę nt. budowania się Cb. Rozumiem doskonale, co miałeś na myśli. Ale jak sam wiesz ze swojego morskiego doświadczenia - jak przychodzi co do czego, zazwyczaj nie ma czasu na dłubanie w nosie, lub doczytywanie w podręczniku żeglarza schowanym głęboko pod koją.

I dalej, cytując:
Zirkau napisał/a:
jak co niektórzy zignorowali znaki pogodowe

uważam, że nie zignorowali. Patrzyli, ale nie widzieli. Więc nie wiedzieli, co za chwilę się stanie. U Zirkaua na Sławskim to nie było nieszczęście, Malutki - to była ignoracja. Załoga Zirkaua zostawiła na szkwał same wanty ( ;-) ), a pozostali? A pewnie jeszcze dla większego "bezpieczeństwa" pochowali ludzi pod pokład....

Popraw mnie, Malutki, jeśli coś źle powiedziałem :-)
Malutki napisał/a:
To naprawdę prostsze i skuteczniejsze od systemów ostrzegawczych i pewniejsze od prognoz pogody.


ewa napisał/a:
świetnie piszesz Grad, dzięki

thx, jeśli pomogłem - cieszę się. Zawsze służę pomocą.
I zerknij w chwili wolnego czasu do tegoż przewodnika - jak tam faktycznie stało napisane :-)
_________________
....bo jeśli się nie boisz, to znaczy, że już nie żyjesz ;-)
 
 
Malutki 

Pomógł: 14 razy
Dołączył: 22 Sie 2010
Posty: 185
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2012-07-26, 11:36   

Grad, myślę że w pełni się zgadzamy. Najważniejsze by pływający wiedzieli co widzą i wiedzieli jak na to zareagować. Na kanadyjce ta reakcja jest mało skomplikowana.
W najprostszej, ale wystarczającej wersji wygląda to tak (przy całej świadomości wielkiego uproszczenia);
"Jak zobaczysz wielką chmurę przypominającą okropny zmutowany kalafior, jasną u góry, ciemną na dole to wiej do najbliższego brzegu, w trzciny czy inne bezpieczne miejsce."
I jeszcze zadanie domowe; w przeglądarce grafiki wpisz: cumulonimbus, storm cell, supercell, i postaraj się znaleźć i zapamiętać cechy charakterystyczne tych chmur.

Malutki
www.hobbo.net
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku


Skocz do:  

Aktywności propagowane w tym forum mogą być niebezpieczne dla życia lub zdrowia.
Administrator nie bierze odpowiedzialności za ewentualne wypadki zaistniałe podczas ich uprawiania.
Pływaj zawsze w kamizelce asekuracyjnej. 90% (!) utonięć można by uniknąć gdyby ofiara miała ją założoną!

Korzystanie z Forum.Kanu.pl i www.Kanu.pl oznacza akceptację Regulaminu oraz zgodę na wykorzystywanie plików "cookies".

Administratorem www.Kanu.pl i forum.Kanu.pl jest Piotrek "Myszoor" Kaleta.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group